Walentynka

alejandro-aravena-Metalocus.es

Alejandro,
Walentynki to najlepsza okazja, żeby Ci się do czegoś przyznać: kocham się w Tobie od czasu tego wykładu. Pamiętam dokładnie ten dzień. Byłam bardzo ciekawa, o czym opowiesz i które projekty pokażesz, ale to, co mnie spotkało, to był prawdziwy piorun sycylijski. Od tamtej pory miałam już gotową odpowiedź na pytanie „kto jest Twoim ulubionym architektem”. Nie dość, że doskonały architekt, to jeszcze taki facet!

Twój ELEMENTAL – współpraca pomiędzy projektantami, uczelnią a największym chilijskim koncernem naftowym – to genialna koncepcja. Jak już się za coś zabierasz, to porządnie – kiedy postanowiłeś zrobić „coś” w kwestii mieszkalnictwa socjalnego, zrealizowałeś już ponad tysiąc jednostek. Quinta Monroy to absolutnie genialny projekt, a zawsze wydawało mi się, że w mieszkalnictwie już za wiele nowego nie da się wymyślić. Zbudowaliście połowę każdego mieszkania, żeby zmieścić się w restrykcyjnym budżecie publicznej dotacji – konstrukcję, kuchnię, łazienkę i dach. Resztę mieszkańcy mieli dobudować sami. Z jednej strony zajmujesz się tak pragmatycznymi zagadnieniami odkładając na bok kwestie estetyczne, z drugiej potrafisz zaprojektować tak niesamowite budynki jak Wydział Medyczny PUC. Dla skomplikowanych problemów znajdujesz banalnie proste rozwiązania, jak drzewa jako remedium przeciwko tsunami w Constitución czy dla poprawy jakości życia w Calamie. Nie wspominam nawet o tak sprytnym (i przedsiębiorczym!) pomyśle jak antykrzesło Vitry. Wiesz, ile Eamesowie musieli się napracować, żeby dopracować te swoje gięte sklejki? Długie miesiące prototypowania, a Ty rach-ciach, wymyśliłeś jeden pasek, do tego logo Vitry i biznes jest. Ach, nawet inicjały masz takie doskonałe – Alejandro Aravena – podwójne A jak „architektura”. Do tego wszystkiego uczysz na Harvard GSD i jesteś w jury Pritzkera, w Twoim wieku!

Ale nie samą architekturą człowiek żyje, prawda? Wpadłeś mi w oko już w „Urbanized”. Nie każdy wygląda tak świetnie w garniturze, nie wspominając o białych koszulach, które tak często nosisz. Skąd masz ten niesamowity, lekko brytyjski akcent? Ach, i ten Twój chłopięcy urok i rozwichrzone włosy, które dodają Ci lekkiej łobuzerskości. Podobno kiedy po studiach miałeś kiepskie zlecenia projektowe, prowadziłeś bar, ale myślę, że równie dobrze sprawdziłbyś się jako amant w komediach romantycznych. Nie miałam odwagi podejść i porozmawiać na tym pamiętnym wykładzie – nogi chyba trzęsłyby mi się jak galareta, głos łamał i tylko gapiłabym się na Ciebie maślanym wzrokiem. Dziewczyny z biura, które spotkały Cię przy okazji moskiewskiego konkursu, mówią, że jesteś bardzo sympatyczny. Myślę, że również są zauroczone, chociaż nie chcą się przyznać.

Gdybyś szukał żony, zgłaszam się jako ochotniczka! O świetnej reputacji żon ze Wschodniej Europy nie muszę Ci chyba przypominać. Co prawda nie znoszę sprzątać i średnio gotuję, ale życie z Tobą musi być bajką, a w bajkach takimi bzdurami zajmują się inni. Do garów więc nie bardzo, ale chętnie dam się zagonić do projektowania w Twoim biurze. Mam już co prawda męża, ale bardzo wyrozumiałego. Myślę, że się dogadamy.

Twoja cicha wielbicielka.

PS Zdjęcie ukradłam z www.metalocus.es, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz.

3 thoughts on “Walentynka

  1. […] Pecha Kucha okazało się, że nie tylko architektów bawią opowieści o mizianiu budynków, przystojnych projektantach i rozterkach młodej architekt. […]

  2. […] Walentynki dopiero za miesiąc, ale pewnie się domyślasz, że od wczoraj, kiedy ogłoszono, że […]

  3. […] zawsze na Walentynki na SIX LETTER CITY pojawiały się miłosno-architektoniczne motywy: wyznanie miłości do przystojnego architekta, architektoniczne akcesoria sado-maso czy walentynkowe wystawy w mieście zakochanych .  W tym […]

Dodaj komentarz