Śledzę z zainteresowaniem na Facebooku postanowienia noworoczne znajomych. Wiele dotyczy work-life balansu, ale w tym roku dominują zdecydowanie postanowienia związane ze zmianą stylu życia na bardziej zrównoważony ekologicznie. Na zdjęciach pojawiają się woreczki na zakupy z firanek, sezonowe warzywa kupione na pobliskich bazarkach i uśmiechnięte twarze rowerzystów (pogoda sprzyja tej aktywności). Sama jeszcze nie przeliczałam własnego śladu węglowego za 2019 rok, ale jestem pewna, że udało mi się go znacznie obniżyć w porównaniu z poprzednimi latami. Oczywiście nie wszystko poszło zgodnie z planem i mam jeszcze sporo do poprawienia, ale mam zdecydowanie spokojniejsze sumienie niż rok temu.
- Segregacja odpadów
W domu sukces: produkujemy zauważalnie mniej śmieci, zwłaszcza zmieszanych i plastikowych, ale biuro to porażka. Zarządca budynku postawił jeden śmietnik i nie reaguje na nasze prośby. Przez pewien czas podrzucaliśmy śmieci sąsiadom, ale potem zrobiło nam się głupio. Materiały biurowe zamawiamy głównie w firmie, która do pakowania (zwykle) nie używa styropianu ani folii bąbelkowej, a przy okazji oddajemy zużyte pojemniki po tuszach do drukarki. Na tym polu możemy jeszcze sporo poprawić i to jeden z naszych planów na nowy rok.
2. Opakowania
Z wystaw i konferencji mamy stosy płóciennych toreb, których regularnie używamy. W sklepach staram się wybierać szklane i metalowe opakowania (nie jest łatwo!). Chociaż nie unikam całkowicie plastiku, to nie kupuję „śledzików na raz”, ale raczej większe opakowania. Warzywa i owoce pakuję do wielorazowych siatek, a pieczywo do płóciennych woreczków – suweniru z konferencji SWECO o miastach przyszłości. A jeśli zapomnę woreczków, to w papier. A jeśli nie ma papieru, to woreczki wykorzystuję ponownie.
3. Chemia
Tu mam spory problem. Co prawda używam często do sprzątania octu i sody oczyszczonej, ale jednak chemia ze sklepu czyści moim zdaniem lepiej i być może jest nawet mniej szkodliwa dla środowiska, bo używam jej mniej? Od lat nie korzystam w domu z ręczników papierowych – zawsze mam pod ręką bawełniane ścierki. Owszem, nie schodzą z nich wszystkie plamy, ale czy to taki wielki problem w porównaniu do produkcji śmieci?
4. Dieta
Jeszcze nigdy nie jadłam tak mało mięsa, jak w ubiegłym roku, ale nie zrezygnuję z niego (ani z nabiału) całkowicie z uwagi na pewne zdrowotne ograniczenia. Kranówkę piję od kilkunastu lat, a gdańska jest wyjątkowo smaczna. Nie piję soków, a piwo i wino na szczęście jest rozlewane do szklanych butelek;) Nie wyrzucamy jedzenia (no, czasem zdarzy się jakaś zapomniana bułka). W biurze zaopatrzyliśmy się w końcu w mikrofalówkę, więc pewnie częściej będę jadła ugotowane w domu jedzenie.
5. Ubrania
Coraz rzadziej kupuję w sieciówkach, za to lubię „polowania” na Allegro. Pod koniec roku zaczęłam także odwiedzać second handy. Nie wyrzucam dodatków – właśnie kupiliśmy nowe łóżko, z szufladami, żebym mogła przechowywać tam torebki i buty. Jak widać na zdjęciu, szafa również pęka w szwach, ale najstarsze z moich ubrań mają po… 20 lat. Niestety, nie jestem w stanie zwalczyć uzależnienia od kupowania butów, za to założyłam w 2019 kilka par, które już kilka lat czekały w szafie na odpowiednią okazję (podobną strategię stosuję względem ubrań). Męczy mnie jednak kwestia sztucznych włókien i liczę na podpowiedź: gdzie kupię dobrej jakości bawełniane (w 100%) T-shirty?
6. Transport
Kupiliśmy z moim osobistym urbanistą karty zniżkowe na PKP, więc nie będzie mnie już bolało serce (a raczej portfel) przy kupowaniu biletów na pendolino. W dalszym ciągu nie używamy i nie zamierzamy używać samochodu. Największą różnicę w porównaniu z ubiegłym rokiem zrobiła przede wszystkim rezygnacja z latania. Przez 12 miesięcy nie siedziałam ani razu w samolocie, ale zdaję sobie sprawę, że to niewielka rekompensata dla wcześniejszego intensywnego podróżowania w ten sposób. Absolutnie nie deklaruję, że już nigdy nigdzie nie polecę, ale mocno ograniczam przede wszystkim krótkie wypady samolotem. Wakacje w Czechach okazały się tak przyjemne, że zamierzamy powtórzyć je w innej części kraju. Chcemy też odwiedzić Hamburg i być może pojedziemy tam pociągiem, chociaż w jedną stronę. W tym roku wypada weneckie Biennale i to już zdecydowanie za duża odległość na transport naziemny, więc spróbujemy przedłużyć pobyt, żeby uniknąć latania na 2-3 dni. Ciężko mi jednak bez dalszych podróży, więc pewnie zgrzeszę ekologicznie jeszcze co najmniej raz. Zawsze marzyłam o odwiedzeniu Petersburga, a teraz nie dość, że nie są tam potrzebne wizy, to jeszcze pojawiają się bezpośrednie połączenia lotnicze…
Zielonego nowego roku!
[Fot. Monika Arczyńska]