Muzeum Palestyny

z daleka

Uff, ależ to były intensywne dwa dni! W środę odbyło się oficjalne otwarcie Muzeum Palestyny. Wyjazd na Bliski Wschód to zawsze niesamowite doświadczenie, a jeśli trwa zaledwie 48 godzin, w międzyczasie trzeba przebić się przez zasieki i punkty kontrolne, a docelowo trafia się do świata jak z arabskiej baśni, emocje stają się jeszcze mocniejsze.

Polska prasa przemilczała temat otwarcia Muzeum (mamy teraz dość własnych problemów…), ale światowe media wysłała na miejsce swoich dziennikarzy. Opinie są różne, ale przeważa zdanie, że budynek jest udany, chociaż kompletnie odbiega od rodzaju i jakości architektury w regionie,a za wyjątkowo kontrowersyjną decyzję uznano otwarcie budynku bez wystawy. Pewnie dlatego, że od początku krystalizowania się profilu tej instytucji nazywano ją „bezpiecznym miejscem dla niebezpiecznych idei”. W międzyczasie zmienił się dyrektor, a ponieważ na przygotowanie wystawy na planowane od dawna otwarcie nie wystarczyłoby czasu, zaaranżowano szybko ekspozycję poświęconą budynkowi i jego realizacji. Pojawiły się betoniarki, kaski, kamienne płyty okładzinowe i wykaligrafowane na naszych rysunkach arabskie słowa, które kojarzą się z Palestyną. Dla wielu krytyków okazało się to niewystarczające – przypuszczalnie spodziewali się prowokacyjnej wystawy związanej z izraelsko-palestyńskim konfliktem. Dla nas, świadomych trudności, jakie wiązały się z realizacją tego budynku oraz niewyobrażalnego zaangażowania wielu osób w jego stworzenie, była to nie tyle bezpieczna decyzja, otwierająca w wyważony sposób pole dla dalszych kuratorskich eksperymentów, co potraktowanie budynku jako głównego eksponatu. Tym bardziej, że to najbardziej zaawansowany architektonicznie i technicznie obiekt w Autonomii, a poza tym, podobnie jak przyszłych wystaw, nie będą mogli go zobaczyć wszyscy zainteresowani z uwagi na restrykcje związane z przekraczaniem granic  w regionie. Nawet Lara Zureikat, architekt krajobrazu odpowiedzialna za projekt tarasowych ogrodów, nie dostała wizy na wjazd z Jordanii na otwarcie. Dlatego Muzeum działa równocześnie na zasadzie internetowej platformy oraz organizuje satelitarne wystawy (obecnie w Bejrucie można obejrzeć tradycyjne hafty).

O samym budynku mogłabym opowiadać godzinami, ale ponieważ „jeden obraz jest wart więcej niż tysiąc słów”, zamieszczam poniżej więcej niż zwykle zdjęć. Obawiałam się najbardziej, że przez cały czas będę dostrzegać tylko niedoskonałości tego obiektu. Tak, tam są niedoróbki, nawet sporo (na szczęście widoczne z bliska). Standard wykonawstwa jest nieporównywalnie niższy, niż gdybyśmy stawiali ten obiekt w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, ale wiele elementów zatrzymano na granicy (np. w ostatniej chwili austriackie znaki wyjść ewakuacyjnych zastąpiono… polskimi).albo stwierdzę, że mnóstwo rzeczy można by zrobić inaczej. Kiedy w ubiegłym roku oglądałam dopiero co montowane kamieniarki, pomyślałam, że być może popełniamy błąd decydując się na tak wielkie, mocowane na stalowych szynach płyty. Wykonawcy musieli rozbierać fragmenty okładzin i zakładać je ponownie, bo ten sposób montażu, przeprowadzany po raz pierwszy na tak skomplikowanej geometrycznie bryle, stanowił podwójne wyzwanie i pierwsz próby okazały się porażką. Ta forma architektoniczna wymaga jednak czystych, dużych powierzchni, których nie udałoby się uzyskać przy pomocy mniejszych, typowych dla tamtejszego budownictwa bloczków. Musieliśmy także zachować wysokie standardy izolacyjności cieplnej (budynek posiada certyfikat LEED – pierwszy na obszarze Autonomii) i przeciwwilgociowej, co również stanowi ewenement w tej części świata.

opening

To moje pierwsze otwarcie – do tej pory albo nie mogłam uczestniczyć w podobnych imprezach, bo byłam na drugim końcu swiata, albo budowy są jeszcze rozgrzebane z uwagi na wielkość inwestycji. Ta ceremonia była jednak wyjątkowa, bo wyjątkowe jest znaczenie tego budynku dla Palestyńczyków. Co prawda niewiele brakowało, aby spóźniony taksówkarz, który wiózł nas z Ramallah, nie zdążył na czas przed zamknięciem  dróg, ale przemykał przez koeljne punkty kontrolne pokazując na tylne siedzenia z wyjaśnieniem „Americans!” (to hasło otwiera wiele bramek). Tylu żołnierzy nie widziałam już dawno – kilka kilometrów przez Muzeum obstawiono wszystkie drogi, aby prezydent Abbas mógł bezpiecznie dotrzeć na przecinanie wstęgi. Przed południem odbyły się oficjalne przemowy, a zjeżdżający się zewsząd projektanci, wykonawcy czy kuratorzy mieli okazję, żeby wspólnie obejrzeć gotowy budynek i ogrody. Świeciło słońce, a taras okazał się idealną bankietową przestrzenią.

Wieczorem odbyła się artystyczna część ceremonii. Na parkingu przed budynkiem umieszczono telebim i setki krzeseł, aby jeszcze więcej osób mogło uczestniczyć w tym wydarzeniu, w ogrodach brzdąkały smyczki, ale główną rolę zagrał sam budynek. Amfiteatr zdał egzamin, lecz najbardziej zaskoczyło nas, że oprócz wykorzystania sceny na dole dla orkiestry i mównicy, zaaranżowano spektakl tańca w samym budynku, w tzw. strefie buforowej za wielkim, otwierającym się na tarasy przeszkleniem. Jak mogliśmy o tym nie pomyśleć na etapie projektu? Myślę, że podobne niespodzianki, bo było ich znacznie więcej, sprawiają, że – zabrzmię nieskromnie w imieniu całego zespołu – to kawał naprawdę porządnej architektury. Udało się wyważyć odpowiednio proporcje i w zależności od aranżacji przestrzenie mogą kameralne lub przestronne, jak w przypadku podobnych dużych imprez. Sam spektakl był dość łopatologiczną i wymowną opowieścią o złych najeźdźcach, ale po zakończeniu, kiedy w amfiteatrze huknęły oklaski i entuzjastyczne gwizdy, przyznaję: pociekła mi po policzku niejedna łza. Jeden budynek i tyle wzruszeń!

outdoor

4ladiesofhparc

[Większość damskiej części Heneghan Peng zaangażowanej w projekt: Roisin, Elizabeth, Catherine i ja:)]amfi2

[Widok na amfiteatr]amfiteatrbankietbizreh

[Tarasowo schodzące ogrody z typową dla regionu roślinnością i gatunkami charakterystycznymi dla palestyńskiego rolnictwa. Przy dobrej widoczności z góry można zobaczyć położony kilkadziesiąt kilometrów dalej Tel Awiw i Morze Śródziemne. Widoczne na zdjęciu posadzki wykonano w tradycyjnej w regionie technologii – rodzaj  terazzo, ale bez polerowania. Większość chodników w Ramallah wykończono właśnie  w ten sposób  Wszystkie ścieżki i schody położyło tylko dwóch, podobno najlepszych rzemieślników w kraju. Tu zdecydowanie najbardziej perfekcyjnie wykonana część Muzeum]

buffer02

[Tzw. strefa buforowa, czyli ciągnąca się wzdłuż budynku przestrzeń oddzielająca wystawę oraz biura od zewnętrznych tarasów. To w tej przestrzeni odbywał się spektakl, oglądany z amfiteatru]

buffer_ma

[Wracałam tam co kilka godzin, żeby zobaczyć, jak zmieniają się cienie rzucane przez podtrzymujące fasadę ‚żyletki’]

show

[Najpierw taneczny spektakl w przestrzeni, o której projektując budynek, wcale nie pomyśleliśmy, jako o scenie (a przecież to takie oczywiste!)]

projekcja

[Później muzyka, poezja i projekcje na elewacjach]catering

[Gościnność Palestyńczyków jest legendarna, więc i bufet okazał się wyjątkowy. Wśród słodyczy królowały ciasteczka z logo Muzeum. Zamiast baru z drinkami pojawił się bar z… lodami]

dark

[Ta elewacja to był pot, krew i łzy. Ale warto było:)]

feras

[Feras Tubaila, którego firma wykonała najbardziej skomplikowane technicznie elementy budynku]noc

wyst2

wystawa

[Główna przestrzeń ekspozycyjna z tymczasową, zaaranżowaną minimalnymi środkami wystawą o powstawaniu budynku. Nasze rysunki posłużyły jako tło dla arabskich napisów – skojarzeń związanych z Palestyną]

chlopaki

[Świętowali wszyscy zaangażowani w realizację budynku oraz przygotowanie ceremonii – od firm wykonawczych po ochroniarskie]

team

[Heneghan Peng + towarzyszący mężowie i przyjaciele. Po lewej (pod krawatem) Conor, który był odpowiedzialny za projekt na etapie wykonawczym. Regularnie latał na budowę i to głównie on zmagał się z problemami z dostawami materiałów. W międzyczasie zaczął śmigać po arabsku i zaprzyjaźnił się z miejscową ekipą]

[Fot. Monika Arczyńska, Łukasz Pancewicz i inni]

5 thoughts on “Muzeum Palestyny

  1. Tomek Mielczyński pisze:

    och! 🙂

  2. To jest w ogóle fajny zwyczaj, ze otwiera się budynek. Nie ma ekspozycji, nie działa jeszcze tak jak ma działać docelowo, ale jest już gotowy i można go obejrzeć. Tak było w przypadku POLIN w Warszawie. Oglądanie go „na goło” było mega ciekawym przeżyciem dla mnie.
    Tu dodatkowo pojawiła się ekspozycja o powstawaniu budynku – bardzo to interesujące.
    A sam budynek – ciekawa jestem jego głównej idei projektowej, bo o niej nie piszesz.. Napisz :)..

    • sixlettercity pisze:

      Tu akurat otwarcie „gołego” budynku nie było początkowo planowane i niektóre mdia (zwłaszcza izraelskie oraz proizraelskie) bardzo złośliwie to wytknęły. Ale zgadzam się, oglądanie pustych jeszcze wnętrz to kapitalne doświadczenie, a przy okazji świetna strategia instytucji na wystartowanie z PR-owym szumem przed zainstalowaniem wystawy. Tym bardziej, że montażu, zwłaszcza, jeśli mają tam być eksponowane delikatne i cenne artefakty, nie można zacząć od razu, zanim nie ustabilizuje się temperatura i poziom wilgotności we wnętrzach. Czy to otwieranie „przed czasem” nie zaczęło się przypadkiem od berlińskiego Muzeum Żydowskiego? (zdecydowanie wolałam je bez wystawy:)

      A o idei można poczytać tutaj: http://www.hparc.com/work/palestinian-museum/
      Pozdrawiam!

  3. […] przy których pracowałam, czyli akademiki w Maynooth, przebudowa Galerii Narodowej w Dublinie oraz Muzeum Palestyny. Jego otwarcie to zdecydowanie najważniejsze wydarzenie architektoniczne roku, w jakim miałam […]

  4. […] palestyńskim projekcie złapałam bliskowschodniego bakcyla i ciągnie mnie coraz bardziej w tamtym kierunku. Już […]

Dodaj komentarz